Transylwania – Siedmiogród

Transylwania (historyczna nazwa Siedmiogród) kojarzy się często z ponurymi zamczyskami, duchami, wilkołakami i wampirami. Rzeczywiście – XIV-wieczne zamki w Risnovie i Branie wyglądają jak gotowe dekoracje do filmu o Drakuli, zwłaszcza gdyby w tle dodać im średniowieczną zabudowę Sighisoary, zamek w Hunedoarze zaś sprawia wrażenie „żywcem” przeniesionego ze świata zakutych w ciężkie zbroje rycerzy. Miłośnicy średniowiecznej sztuki i historii znajdą tu znakomicie zachowane pamiątki z tego okresu.

Siedmiogród jest jednak nie tylko krainą tajemniczych warowni. Transylwańskie wysokie góry, doskonałe szlaki turystyczne i narciarskie oraz dziesiątki malowniczych wiosek, które niewiele zmieniły się od XVIII wieku, nie mają sobie równych w Rumunii, a być może i w całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Zakochani w tych stronach podróżnicy szczególnie zachwycają się Sighisoarą i Braszowem, nie odmawiając jednocześnie uroku Sybinowi oraz licznym niewielkim miejscowościom ukrytym z dala od utartych tras turystycznych.

HISTORIA

Chroniona od wschodu i południa naturalną barierą Karpat Transylwania do pewnego stopnia ustrzegła się najazdów, jakie niszczyły inne rumuńskie krainy albo też zmieniały ich skład narodowościowy. Rzymianie wdarli się tu od południowego zachodu, lecz nie zapuszczali się zbyt głęboko w niegościnne tereny. Potomkowie osadników rzymskich oraz podbitych przez nich Daków mieszkali w górskich lub leśnych ostępach, trudniąc się pasterstwem i rolnictwem.

W X w. plemię madziarskich Szeklerów osiadło w miejscu nazwanym przez nich Erdely („za lasem”, stąd z łac. nazwa Transilvania). W XII w. władcy węgierscy, zaniepokojeni zagrożeniem ze strony Tatarów, ofiarowali te ziemie saskim osadnikom w zamian za strzeżenie wschodnich rubieży swego kraju. Przybyli tu więc rycerze i kupcy z Saksonii. Na własną modłę budowali warownie i kościoły, a przede wszystkim założyli siedem grodów – Bistritę, Braszów, Kluż, Medias, Sebes, Sybin i Sighisoarę. To właśnie od tych siedmiu miast pochodzi nazwa Siedmiogrodu. Potomkowie tamtych Sasów pozostali wierni swej tradycji – mówili po niemiecku, wyznawali protestantyzm oraz zachowali rodzimą kulturę tak w dziedzinie sztuki, jak i codziennego życia. Do 1989 r. w granicach Rumunii żyło ok. 370 000 osób pochodzenia niemieckiego, zamieszkałych głównie w Transylwanii. Po rewolucji rumuńscy Niemcy masowo emigrowali do RFN, tak że w 1992 r. było ich już jedynie 119 000, a w 1995 – ok. 60 000. W rejonie Sybina i Sighisoary pozostały po nich dziesiątki wsi, wyglądających tak, jakby ktoś przeniósł je tu prosto z XIX-wiecznych Niemiec.

W średniowieczu Siedmiogród stanowił autonomiczną prowincję rządzoną przez księcia podległego królowi Węgier. Rdzennymi Rumunami byli jedynie przypisani do ziemi chłopi, których istnienie kroniki odnotowywały tylko przy okazji buntów. Po pokonaniu Węgier przez Turcję (1526) Siedmiogród stal się na wpół samodzielny, choć uznawał zwierzchność Turków i płacił im daninę. Status ten udało się utrzymać do połowy XVII w. dzięki umiejętnej dyplomacji zwracającej się to do osmańskiego sułtana, to do habsburskiego cesarza.

W 1683 r. Turcy zostali rozgromieni pod Wiedniem przez fana III Sobieskiego, a cztery lata później Siedmiogród przeszedł we władanie Habsburgów. Gubernatorzy katolickiego cesarza sprawowali rządy, faworyzując najpierw węgierskich i saskich protestantów, a potem prawosławnych Rumunów, którzy w 1848 r., kiedy Węgrzy wzniecili anty-habsburskie powstanie, opowiedzieli się po stronie Austriaków. (Wówczas to werbujący powstańców generał Józef Bem nazwał Szeklerów swoimi synami; historia nie wspomina, czy w jakiś sposób określił rumuńską ludność tych stron). Po 1867 r. Siedmiogród został całkowicie włączony do Węgier, co wywołało wzburzenie wśród coraz bardziej nacjonalistycznie nastawionej ludności rumuńskiej. W 1918 r. na wiecu w Alba Iulia zażądano unii Siedmiogrodu z Rumunią.

Węgry nigdy nie uznały przyłączenia Transylwanii do Rumunii i w latach 1940-1944, jako sojusznicy hitlerowskich Niemiec, okupowały sporą jej część. Na nacjonalistyczne sentymenty nie było miejsca w powojennym, komunistycznym państwie, ale od 1989 r. prawicowi politycy na Węgrzech systematycznie próbują zdobywać głosy wyborców, kreśląc przed nimi wizję Wielkich Węgier. Z równym zapałem wypowiadają się nacjonalistyczni działacze rumuńscy, a kwestia Siedmiogrodu wciąż przeszkadza w nawiązaniu przyjaznych stosunków między obydwoma krajami. Wiosną 1996 r. ich przywódcy spotkali się, by wynegocjować przełomowy „Traktat Podstawowy”, dotyczący handlu, przejść granicznych oraz praw liczącej 1,8 mln mniejszości węgierskiej w Siedmiogrodzie. Rozmowy były zawieszone, Budapeszt oskarżał Bukareszt o „szokująco sztywne stanowisko”, ten zaś zarzucał drugiej stronie wysuwanie „niedemokratycznych żądań”. Impas był bardzo trudny do przezwyciężenia.

Przy wypowiadaniu sądów i zadawaniu pytań na drażliwe tematy, dotyczące konfliktów narodowościowych i przynależności państwowej tych ziem, należy zachować szczególną ostrożność, by nie urazić niczyich uczuć i niepotrzebnie nie narobić sobie wrogów. W ogóle lepiej milczeć i słuchać, niż wygłaszać kategoryczne opinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.