NIEBEZPIECZEŃSTWA I KŁOPOTY

TURYSTKI

Rumunia nie jest krajem szczególnie nieprzyjaznym podróżującym paniom, ale lepiej nie narażać się niepotrzebnie samotnymi nocnymi spacerami, zwłaszcza w Bukareszcie. Samotnie podróżująca kobieta to widok Rumunom raczej nie znany; może wywołać zdziwienie, podziw lub niepotrzebne zainteresowanie. Bezpieczniej jest nie wsiadać do pustych przedziałów na nocnych trasach lub w dalekobieżnych pociągach i nie zachodzić do knajpek na drinka. Zdarzają się skargi na zaczepki słowne w Bukareszcie lub Konstancy, ale nie trzeba się nimi zbytnio przejmować. Kilka dosadnych słów (lasati-ma in pace! – zostaw mnie w spokoju) albo krzyki politia zwykle odstraszają intruzów.

MNIEJSZOŚCI SEKSUALNE

Homoseksualizm był w Rumunii przestępstwem i może być ukarany pozbawieniem wolności do lat pięciu. W 1994 r. w głosowaniu parlamentarnym odrzucono propozycję liberalizacji tego prawa, sugerowaną przez Radę Europy. Rumuńscy geje i lesbijki muszą wystrzegać się manifestowania swojej orientacji seksualnej. Kościół prawosławny uważa homoseksualizm za grzech, a wierni wyznawcy gotowi są tropić wszelkie „nienaturalne” związki, co podróżnym może uprzykrzyć życie, gdy zatrzymają się na kwaterze u jakiejś bogobojnej rodziny (strudzona para turystów, nie objawiająca żadnych „złych” skłonności, może w środku nocy zostać znienacka skontrolowana przez czujnego właściciela pokoju). Zdarza się, że nawet hotele nie przyjmują par homoseksualnych, lepiej więc zachować dyskrecję.

TURYŚCI NIEPEŁNOSPRAWNI

Dla turystów niepełnosprawnych podbój Rumunii będzie znacznie utrudniony, a może nawet zupełnie nierealny. Nawierzchnie jezdni są potwornie nierówne i nikt tu jeszcze nie słyszał o takich udogodnieniach, jak podjazdy czy specjalnie wyposażone toalety i pokoje hotelowe. W całym kraju nie ma ani jednego pociągu przystosowanego dla wózków inwalidzkich.

NIEBEZPIECZEŃSTWA I KŁOPOTY

Rumuni dają poznać swój południowy egocentryczny charakter, gdy na przykład, nie dbając o innych, słuchają muzyki puszczonej na cały regulator, wpychają się do kolejek, okupują całą szerokość chodnika i nalegają, by obsłużyć ich w pierwszej kolejności. Niektórzy są na tyle zuchwali, że niegrzecznie przerywają rozmowę przy okienku informacyjnym. W kolejkach i w autobusach panuje zwykle ścisk; „przestrzeń osobista” ma nieco mniejszy wymiar niż w Polsce.

Z drugiej strony Rumun potrafi zboczyć z własnej drogi, by odprowadzić zagranicznych turystów do miejsca, którego poszukują, pomóc im w zamówieniu posiłku czy dopilnować, by wsiedli w autobus, o który pytali. Co zadziwiające, Rumuni zwracają uwagę na zakaz palenia w pociągach i na papierosa zwykle wychodzą na korytarz.

Trzeba być przygotowanym na dużą ilość pyłków (wiosna jest zabójcza dla alergików), całoroczne zanieczyszczenie w dużych miastach i chmary dokuczliwych komarów w lecie. Przerwy w dostawie gazu i wody nie należą do rzadkości, a zimą nawet w większych hotelach brakuje ciepłej wody.

W pobliżu koszar i obiektów wojskowych nie wolno robić zdjęć, grozi to skonfiskowaniem filmu.

Należy szczególnie uważać na kradzieże. W biednym kraju lepiej nie okazywać własnej zamożności. Zdarzają się rabunki, nie zaleca się więc spacerowania późną wieczorową porą. Najlepiej trzymać się dobrze oświetlonych ulic i starać się robić wrażenie osoby stanowczej. W sytuacji krytycznej nie ma co liczyć na pomoc przechodniów czy policji. Poza tym, że najlepsze okazje dla złodziei stwarza biwakowanie czy dokonywana na ulicy wymiana waluty, nie zaszkodzi zachowanie ostrożności w hotelu – lepiej nie zostawiać wartościowych rzeczy nawet w zamkniętym pokoju. Inna sprawa, że jeżeli poprosi się kogoś o opiekę nad pozostawionym bagażem, np. na kwaterze prywatnej, można rzeczywiście liczyć na pomoc; trzeba tylko uważać z wyborem życzliwej osoby.

Zmotoryzowani podróżnicy bezpieczniej zrobią, przechowując kosztowne przedmioty w hotelu zamiast w samochodzie. (Najwięcej włamań zdarza się na wybrzeżu Morza Czarnego i w Bra-szowie). Nie będzie też nadmierną przezornością upewnienie się za każdym razem, czy wszystkie drzwi i okna są dobrze zamknięte.

Żebracy bywają istnym utrapieniem, zwłaszcza Cyganki z dzieckiem na ręku, których metody znamy z własnego podwórka. Z tłumem mieszają się czasami grupki dzieciaków, które machając i uśmiechając się do podróżnych, równocześnie przeszukują ich kieszenie.

Nierzadko zdarzają się różnego rodzaju nieuczciwe praktyki, szczególnie w miejscach często odwiedzanych przez turystów. Pewien japoński turysta stracił 800 $ w następujący sposób:

Podszedł do niego jakiś facet z pytaniem, czy nie chciałby wymienić pieniędzy. Kiedy odmówił, pojawił się nagle inny osobnik i „aresztował” pierwszego. Mignął Japończykowi przed oczyma jakąś fałszywą legitymacją i przedstawi! się jako przedstawiciel „policji turystycznej”, prosząc o okazanie dowodu i gotówki. Gdy tylko dostał je w ręce, zarekwirował je jako „dowód”, po czym obydwaj cwaniaczkowie pośpiesznie ulotnili się z łupem.

Oczywiście w całej sprawie wymiana pieniędzy posłużyła tylko za pretekst. Oszust podawał się za funkcjonariusza specjalnych oddziałów policyjnych poszukujących fałszywych banknotów. W żadnym wypadku nie należy nikomu pokazywać paszportu ani gotówki. Najlepiej w ogóle nie reagować. Jeśli ktoś posługuje się odznaką, można zaproponować, że razem pójdzie się na najbliższy posterunek policji. Wsiadanie do jednej taksówki z podejrzanym typkiem nie jest dobrym pomysłem. Najlepiej próbować sprowokować interwencję umundurowanego stróża porządku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.